Przejdź do treści
Znajdujesz się: Mieszkańcy
imieniny: Wiktora i Eustachego
29 marca 2024
Czcionka duża - powiększenie  Czcionka średnia - powiększenie  Czcionka standardowa  Widok standardowy  Widok dla słabowidzących 

Mieszkańcy

 

Osiem Saren

Osiem saren w lesie było,
osiem do mnie przychodziło.
To poezja z nieba dana,
dar od najwyższego Pana.

Dzieło godne Boskiej ręki,
takie właśnie są sarenki.
Suknia na nich z aksamitu,
w oczach diament jest ukryty.

Przeszła wiosna, lato, zima,
a sarenek nie ma, nie ma.
Kłusowniczku podły gadzie,
ile mięsa zżerasz na dzień?

By ci żaby spac nie dały,
i nocami rechotały.
By cię osy kuły w zadek,
a szerszeniem był sąsiadek.

By ci cukier mrówki zjadły,
żeby muchy miód rozkradły.
Byś chleba nie jadł od święta,
by ci pajaki uszyły porcięta.

I żeby ciebie w areszcie,
myszy zjadły nareszcie.
Za te moje niebożęta,
twoja Achillesa pięta.

Słońce nad Myczkowcami

 

 

Nie wiem ile tam kościołów było,

Ale dziesięć słońc świeciło,

Dachy z gontów czy ze złota,

Niezwykle misterna robota.

 

Dalej za siatką jelenie,

A obok za płotem daniele,

Nie jadły ziemniaków choć były,

Bo na Pana Dyrektora patrzyły.


Siostrze przełożonej dobrze podróż służy,

Niech pomaga słabym – żyje jak najdłużej,

I personel dziarski trzymał kurs do słońca,

Żeby się przyrodzie napatrzeć bez końca.


Były piękne tam bażanty,

Mieniły się jak w ogrodzie kwiaty,

A papużki kolorowe na huśtawkach się bujały,

I kogutom liliputom nic nie przeszkadzały.


A łabędzie jak olbrzymy pióra pucowały,

Piękne ptaki, a wody niewiele miały.

Dziki prosiak w błocie leżał,

I na ludzi nic nie zważał.


A u świętego Franciszka,

Trochę ciasno jak przy świeczkach,

Trochę zwierząt spoczywało,

Znaku życia nie dawało.


Jedźmy w tamtą stronę, gdzie słoneczko wschodzi,

Warto się potrudzić, czy starsi czy młodzi,

Może w internecie znajdziesz słońce złote,

Aby nam świeciło i teraz i potem.

 



« powrót